Sieci FTTH (Fiber to the Home) w Polsce rozwijają się dynamicznie, jednak sama obecność światłowodu nie gwarantuje pełnej przepustowości. W rzeczywistości wiele sieci kończy się technicznie dużo wcześniej niż na złączu u klienta. Przepustowość ograniczają błędy projektowe, zbyt oszczędna segmentacja PON, przeciążone urządzenia aktywne i niedoszkoleni wykonawcy. A to wszystko dzieje się w czasie, gdy potrzeby użytkowników rosną wykładniczo – napędzane przez transmisje 8K, usługi chnurowe, smart home i rosnące znaczenie lokalnego przetwarzania danych.
W tym artykule analizujemy, gdzie faktycznie powstają wąskie gardła FTTH w Polsce i jak projektować sieci, które sprostają wymaganiom kolejnej dekady.
Choć światłowód sam w sobie może przenosić terabity danych, to praktyka pokazuje, że ograniczenia wydajności najczęściej wynikają z architektury sieci lub jakości wykonania. W polskich realiach najczęstsze problemy to:
Dodatkowo wiele sieci wciąż działa bez precyzyjnej segmentacji geograficznej – co oznacza, że zbyt duży obszar korzysta z jednej grupy PON. W takich przypadkach prędkość nominalna „światłowodu” jest dzielona pomiędzy dziesiątki aktywnych urządzeń.
Dostępność i jakość FTTH w Polsce zależy w dużej mierze od regionu. Liderem są województwa południowe: Podkarpackie (76,6%), Śląskie (74,1%) i Małopolskie (73,7%). To efekt skoordynowanych inwestycji samorządowych i aktywności lokalnych operatorów. Przykładem może być gmina Radgoszcz, gdzie formalne pokrycie przekracza 200% – co wynika z nadmiarowych zasobów i metodologii liczenia punktów adresowych.
Z kolei największe braki występują na północy i zachodzie Polski – w województwach warmińsko-mazurskim, lubuskim, pomorskim i zachodniopomorskim. W niektórych gminach dostęp do FTTH ma mniej niż 1% gospodarstw. W tych obszarach, nawet przy światłowodzie w zasięgu, jakość usług często odbiega od standardów krajowych.
Największe ograniczenia sieci powstają już na etapie planowania. Wiele projektów realizowanych jest z myślą o minimalnym CAPEX, bez uwzględnienia przyszłego zapotrzebowania. Stąd zbyt mała liczba włókien, niskie rezerwy w mufach, brak modularności w szafkach dystrybucyjnych czy zbyt długie trasy magistralne.
Częstym problemem są też kompetencje ekip wykonawczych. Nieprawidłowo wykonane spawy, nadmierne zginanie włókien, błędna instalacja elementów sieci – wszystko to prowadzi do degradacji sygnału i utraty jakości transmisji, mimo że sieć formalnie działa.
Do tego dochodzi brak standaryzacji: różne rodzaje złącz, niestabilne urządzenia ONT, rozbieżności w konfiguracjach PON. Takie różnice utrudniają zarządzanie siecią i zwiększają koszty serwisu.
Dzisiejsze gospodarstwo domowe generuje ruch, który jeszcze kilka lat temu byłby typowy dla średniej firmy. Streaming w 4K, telewizory 8K, kamery IP w trybie ciągłym, lodówki, czujniki, systemy głosowe – przeciętny router obsługuje dziś kilkanaście aktywnych urządzeń jednocześnie.
W dodatku pojawiają się nowe źródła obciążenia upstreamu: backupy do chmury, wideokonferencje, home office, aplikacje z lokalną analizą danych przez modele AI (np. lokalne LLM-y, analizy wideo, voice recognition). A to wszystko wymaga nie tylko pasma, ale także niskich opóźnień, wysokiej dostępności i szybkiej rekonfiguracji sieci.
Nowoczesna sieć FTTH powinna być:
To nie są futurystyczne koncepcje – takie podejście jest już wdrażane przez operatorów w Europie Zachodniej, a także przez bardziej zaawansowane podmioty lokalne w Polsce.
Wąskie gardła FTTH nie wynikają z ograniczeń technologii optycznej – te są od dawna na poziomie gotowym na transmisje 10G, 25G, a nawet 100G. Problem tkwi w detalach projektowych, w wykonaniu oraz w braku długofalowego myślenia. Sieci budowane dziś będą pracować przez kolejne 10–15 lat – muszą być więc gotowe nie tylko na dzisiejszy ruch, ale także na to, co nadejdzie jutro.
Infrastruktura OFIBER powstała właśnie z myślą o takich wyzwaniach. Standaryzowane komponenty, pełna dokumentacja, wysoka odporność mechaniczna i kompatybilność z przyszłymi standardami (w tym XGS-PON i 25G-PON) sprawiają, że sieć nie tylko działa od pierwszego dnia, ale również łatwo skaluje się w czasie. To właśnie dzięki takim rozwiązaniom operatorzy mogą realnie unikać wąskich gardeł – zarówno dziś, jak i za pięć lat.
Masz pytania? Chcesz zobaczyć, jak może wyglądać Twoja sieć odporna na przyszłe obciążenia? Skontaktuj się z naszym zespołem – chętnie podzielimy się doświadczeniem i dobrymi praktykami.