„Mój pierwszy raz”. I choć nie pierwszy raz piszę do prasy, to jednak pierwszy felieton sprawia trochę trudności. Ale nic to! Trzeba brać byka za rogi.
Na pierwszy ogień – temat gorący i najbliższy memu sercu – dostęp do internetu. Agenda cyfrowa, próby regulacji i wymagań idą swoim torem, a rynek i technologia swoim. W konsekwencji mamy już dostępne na rynku usługi dalece przekraczające wymagania ww. agendy, choć oczywiście nie wszędzie. I nasuwa się oczywiste pytanie o nieoczywistej odpowiedzi: czy ten wyścig prędkości kiedyś się zakończy albo chociaż zwolni tempo?
Świat, analitycy i inwestorzy dzielą się tu wyraźnie na dwie grupy (co nie powinno być zaskczeniem): na tych co twierdzą, że nie zwolni, oraz na tych, co są przekonani, że już zwalnia i zaraz się zatrzyma. Jest jeszcze jedna, ale bardzo nieliczna grupa tych, co mówią, że… przyspieszy! Każdy z nas może się próbować określić, do której grupy należy. Najpierw jednak o tym tempie wyścigu.
O szybkości rozwoju elektroniki mówi w największej ogólności prawo Moora, sformułowane przez Gordona Moora w… 1965 roku. Tak, tak, 50 lat temu! W oryginale prawo dotyczy liczby tranzystorów w procesorach, zakładając, że liczba ta podwaja się co 18 miesięcy. Na bazie tej teorii Jakob Nielsen sformułował w 1998 roku swoje prawo rozwoju usług dostępu do internetu – najwyższa dostępna na danym rynku prędkość dostępu powiększa się o 50 proc. co rok. Co to oznacza? Że w ciągu 10 lat oferowane pasmo rośnie ok. 60-krotnie, a w 20 lat wzrasta ponad 3 tys. razy. Spójrzmy na nasz rynek – obecnie maksymalne oferowane pasmo usług to, zależnie od operatora, 250-500 Mb/s. Oznacza to, że granica 1 Gb/s zostanie złamana najdalej za 2 lata, a pod koniec dekady oferty dojdą do 4 Gb/s. A patrząc dalej – 2025 rok to prawie 30 Gb/s, 2030 to ponad 200 Gb/s. Tak, ponad dwieście gigabitów na sekundę. Wielkość niewyobrażalna na dziś. Pytanie tylko, kto wierzył 10 lat temu, kiedy oferowane były serwisy 1-5 Mb/s, że za 10 lat będzie oferował 300 Mb/s? Mnie nikt nie wierzył, gdy mówiłem o przekroczeniu wkrótce granicy 100 Mb/s…
Stała wątpliwość, jaka od tamtego czasu pozostaje: jakież to usługi będą wymagać tak gigantycznego pasma? Niestety wątpię, abyśmy dziś byli w stanie przewidzieć rozwój w tym zakresie, jaki będzie towarzyszył nam w kolejnej dekadzie. Postęp technologiczny zaskakuje nas co roku oferując nowe urządzenia, nowe usługi; w zasadzie wszystko jest lub ma być podłączone do Internetu (IoT – Internet of Things).
Oczywiście patrząc na dostępne technologie dziś, osiągnięcie takich prędkości jest niemożliwe. Ale po to jesteśmy my, inżynierowie, po to są prowadzone badania i po to łamiemy regularnie bariery niemożliwości, aby to, co dziś wydaje się nierealne, jutro stało się powszechnością. Ale o tych technologiach to następnym razem.
Marcin Ułasik jest z wykształcenia inżynierem, pasjonatem nowoczesnych technologii. Od początku pracy zawodowej związany z komputeryzacją i rozwojem internetu. Od 15 lat pracuje w Firmie VECTOR. Jako product development director, odpowiada za rozwój oferty i poszukiwanie nowych trendów. Aktywnie uczestniczy w pracach nad integracją systemów, zapewniając merytoryczne wsparcie dla każdego projektu. Członek SCTE oraz przewodniczący Komitetu Programowego Konferencji Technik Szerokopasmowych (KTS), organizowanej przez VECTOR.